O mnie

O mnie

Nazywam się Marcin. Mógłbym o sobie powiedzieć, że jestem przeciętnym mieszkaniem stolicy. Jednak chyba tak nie jest, bo na swój sposób jestem wyjątkowy pod różnymi względami. Nie będę pisał – jak wszyscy – że interesuję się fotografią, podróżami i filmem. Interesuję się wieloma rzeczami. Gotuję, jeżdżę na rowerze, spaceruję boso, robię zdjęcia. Staram się nie dążyć do perfekcjonizmu, jak nakazują obecne trendy mody, gdyż uważam, że zabija to radość życia i odkrywania.

Opowiem jednak o czymś, co chyba mnie wyróżnia. Staram się chodzić boso kiedy tylko mogę…

Wcale nie ukrywam się z tym, że nie lubię butów. W pracy chodzę boso prawie przez cały rok. Jak jest chłodniej, zakładam lekkie japonki. Łamię dress code, ale wydaje mi się że łamię go mniej drastycznie, niż ci, którzy do sandałów lub klapek zakładają skarpetki.  Jest jeszcze jeden typ obuwia, który akceptuję… Vibram Five Fingers. Kategoria „barefoot shoes”, czyli na polski bose buty…

Są dużo wygodniejsze niż kapki, szczególnie gdy trzeba przebiec kawałek. Zapewniają dużo większe „doznania” czuciowe ze względu na tylko 3mm podeszwy. Mankamenty są dwa. Cena… od 250 PLN za podstawowe (classic, po promocji stare modele) do ponad 600 PLN za modele zaawansowane. Drugi mankament… Jeżeli komuś szybko pocą się stopy, to buty trzeba bardzo często prać (na szczęście są do tego przystosowane). Nie mniej jednak pranie takich butów co 3-4 dni z pewnością nie wpłynie pozytywnie na ich żywotność. Zatem używam ich tylko do jazdy na rowerze, gdy jest chłodniej i nie można jeździć boso. Polecam.

Było o butach – teraz o stopach. Boso głównie spaceruję po lesie. Zaliczałem wycieczki nawet po kilkanaście km. Po mieście raczej nie chodzę, ale odkąd wróciłem do jazdy rowerem, jeżdżę boso, gdy tylko się da. A to jest związane też z tym, że czasem trzeba się przespacerować boso przez przejście dla pieszych, most, czy inną miejską powierzchnię. Zdarzyło mi się w 2012 roku wyskoczyć boso do sklepu… Kierować samochodem… (dużo bezpieczniejsze niż klapki). No i jak pada deszcz… Nigdy wtedy nie odpuszczam. Buty lądują w plecaku!.

Często ludzie zadają bardzo dziwne pytania i stwierdzenia…

Czy nie jest Ci zimno?

Oczywiście że nie. Gdyby mi było zimno to bym skarpetki założył. Boso można chodzić po śniegu przez kilka minut bez szczególnych dolegliwości czuciowych… Gdy tylko na balkon spada nowy śnieg, to zwykle wychodzę sobie po nim chwilę podreptać. Bardzo ciekawe uczucie jest już po, gdy do stóp zaczyna napływać krew.

Będziesz miał brudne nogi, dostaniesz grzyba!

Brudne? Oczywiście, że tak! I to jeszcze jak… W lesie jest kurz, ziemia i błoto, na ulicy jest pełno brudu i kurzu pochodzącego głównie z kół samochodów, olejów, benzyny, pyłów z kominów spalin, etc… Oto przykłady:

 

Na szczęście nie żyjemy w czasach, kiedy trudno jest o mydło i chyba każdy w domu może zorganizować sobie miskę z letnią woda i pumeks (bardzo pomocny przy takim brudzie)? Jak ktoś się boi mydła i wody to nie dziwię się, że boi się także brudnych stóp.

Jak ktoś mi mówi, że od chodzenia boso można dostać „grzyba”, to mam wrażenie, że spał (i to dość twardo) na lekcjach biologii. Grzyby lubią, gdy jest ciemno, ciepło i mokro… Dlatego właśnie wnętrze buta jest idealnym miejscem do prowadzenia hodowli pieczarek. Bosa stopa jest przede wszystkim zawsze sucha (chyba że spaceruje się w deszczu), świeci na nią słonko, nie przegrzewa się, nie poci. Zatem kolejny mit obalony.

Wdepniesz w szkło!

Takie ryzyko jak najbardziej istnieje. Stopy przecież czują… Mają tysiące zakończeń nerwowych, które bardzo wyraźnie informują mózg, że coś jest nie tak, zanim skóra się uszkodzi. Mamy zatem czas, żeby cofnąć nogę i mózg to robi – bez naszej wiedzy. Dodatkowo zwykle idąc boso człowiek częściej spogląda pod nogi – bynajmniej my, którzy wyrośliśmy w butach.

Ludzie różnie reagują różnie, gdy widzą bosego człowieka. Niektórzy w ogólnie nie zauważają, niektórzy spoglądają ukradkiem. Raz na przejściu dla pieszych zaczepiła mnie kobieta i zapytała dlaczego jeżdżę boso na rowerze. Wywiązała się krótka rozmówka, w której przyznała się że też lubi chodzić boso, szczególnie, gdy rano wychodzi z psem na trawę. Ogólnie ludzie reagują pozytywnie lub w ogóle, więc nie ma czego się bać.

Zdarzyło mi się ze dwa razy, że ktoś próbował sobie robić podśmiechujki na ulicy. Takim „pozytywnym bochaterom” (ort. celowy) należy współczuć siły zakompleksienia (bo zwykle takie zachowanie świadczy o kompleksach).