Drugie użycie szynkowara zakończone sukcesem… Hmmm… W zasadzie dwóch szynkowarów. Kurczak królewski – tak można by nazwać tą wędlinę. Przepis jest następujący:

• 3kg trybowanych nóżek z kurczaka
• słoik mini kolb kukurydzy
• mały słoik pieczarek marynowanych
• 5 ostrych papryczek „niby” chili
• 2 kostki rosołowe
• żelatyna

Mięso mielimy na szarpaku. Dodatki siekamy na średnie kawałki. Dodajemy przyprawy wedle uznania. Ja dodałem harissę marki Prymat. Kostki rosołowe rozpuszczamy w około 500 ml wody. Dodajemy 2x więcej żelatyny niż przewiduje przepis z torebki. Dlaczego? Mięso lub dodatki puszczą wodę i galaretka się nie zetnie. Mieszamy wszystkie składniki, pakujemy do szynkowara i parzymy przez 90 min w temperaturze 75-80 stopni. Normalnie odstawiłbym do lodówki na min 12h, ale biorąc pod uwagę, że mięso było zalane bulionem z żelatyną, to galaretka by się ścięła i związałaby przyprawy, które nie wniknęłyby do mięsa. Powinno się najpierw wymieszać mięso z przyprawami i odstawić do lodówki, a bulion dodać dopiero przed parzeniem. Ale bez przesady. Tak też działa.

Taka ilość mięsa i dodatków wystarczyła do zapakowania szynkowara 1,5kg oraz 3kg. Ze względu na to, że nie udało mi się pozbyć powietrza podczas wkładania mięsa do woreczka, podczas parzenia woreczki popękały w obu naczyniach, ale na szczęście udało się wyjąć wsad bez problemu.

Z tą papryczką niby chili jest ciekawa sprawa. Niby chili, niby posmak chili, ale zupełnie brak mocy. Ostatnio jadłem podobne habanero. Niby wygląd i smak habanero, ale mocy żadnej. Hmmm… GMO z „kerfa”.

Jak to wychodzi cenowo? Szacuję że koszt tej wędliny wyszedł c.a. 18 PLN/kg. Jadałem podobną wędlinę w cenie 26 PLN (cena ze sklepu na prowincji) i zawierała więcej galaretki oraz dobre kawałki mięsa (pierś) były przeplatane znacznie gorszymi kawałkami. Gdyby przenieść mój wyrób w warszawskie realia, prawdopodobnie kosztowałby od 30 do 35 PLN/kg.