Wege kontra mięcho

Wege kontra mięcho

Bardzo lubię czytać wojenki pomiędzy weganami i mięsarianami. Dlaczego? Bo są po prostu śmieszne. Nie zawierają praktycznie żadnych argumentów merytorycznych a tylko ideologię. Oto jeden z artykułów, na który się natknąłem: http://www.hania.es/miesarianie/.

Widzę, że zarówno weganie jak i mięsarianie nie rozumieją skąd się wzięło to, że człowiek zaczął jeść mięso. To nie jest tradycja szlacheckiego stołu z dziada pradziada, to nie jest poszukiwanie smaku. Żeby to zrozumieć należy cofnąć się tysiące lat wstecz. I to nie jeden czy dwa, tylko kilkanaście – to tak na wstępie.

Człowiek nie jest zwierzęciem, którego układ pokarmowy jest zaprojektowany do odżywiania się roślinami. Nie trawimy celulozy. Próba jedzenia trawki, czy liści z drzew, to tylko zbędny wysiłek, bo nie pozyskamy z niego zbyt wiele. Oczywiście jest bardzo wiele roślin, nasion i owoców, które trawimy i są bardzo odżywcze… Ale teraz. 20 tyś lat temu nie było rolnictwa, nie było pól ryżowych ani upraw fasoli. Jedliśmy to co znaleźliśmy, a warzywa i owoce nie były „za rogiem”. W pewnym momencie odkryliśmy, że mięso jest łatwym i wartościowym pożywieniem. Najpierw staliśmy się myśliwymi, dopiero potem nauczyliśmy się uprawiać rośliny. Dlaczego? Bo było łatwiej upolować zwierzę niż szukać roślin, zbierać i sadzić ich nasiona. Nauczyliśmy się też, że nie trzeba uganiać się za zwierzętami po lesie, bo można je hodować. Mięso zostało w naszej diecie jeszcze na długi czas. Patrząc na współczesne możliwości rolnictwa i różnorodności produkcji roślinnej – tak. Mięso można by usunąć z diety praktycznie w 100%. Teraz można powiedzieć, że spożywanie mięsa to swego rodzaju tradycja, bo moglibyśmy się bez niego obejść. Ale należy pamiętać z czego ta niby tradycja wynika.

Nasz organizm potrzebuje białka i to białka z krowiego steku, a nie kotleta z ciecierzycy. Jest w tym ziarno prawny. Hmmm. Potrzebujemy aminokwasów (z białek), żeby budować komórki własnego ciała, wytwarzać enzymy itp. Jest wiele roślin, które są bogate w białko. Mogą stanowić bardzo dobry substytut mięsa. Jednak rośliny nie są w stanie dać nam pełnego zestawu aminokwasów, którego spodziewa się nasz organizm. Co to oznacza? Nic innego niż to, że czasami wypadałoby kotleta z ciecierzycy zastąpić jednak krowim stekiem, rybą, kurczakiem albo jajkiem czy nabiałem. Nie oznacza, to jednak, że żeby żyć potrzebujemy zjadać 1kg mięsa dziennie. O nie! Opinie są różne. Dietetycy mówią, żeby nie spożywać mięsa częściej niż 3 razy w tygodniu, przy czym porcja mięsa nie powinna przekraczać 150g. Zatem można sobie wyobrazić, że na tle tego, co zwykle spożywamy, to jest to rzeczywiście niewiele. Można?

Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie posiłku bez mięsa. Obiad bez kotleta to nie jest obiad według nich. Tego zupełnie nie rozumiem. Kiedy zmieniłem swój sposób odżywiania diametralnie, zauważyłem, że w zasadzie nie zwracam uwagi na to, czy jem mięso czy rośliny. Celem jest po prostu zjeść coś. Czy to będzie kawałek kiełbasy, czy puszka oliwek nadziewanych papryką? Co to za różnica. Jeżeli w głowie jest jakaś blokada psychiczna, to człowiek nigdy nie przekona się, że rośliny też są fajne. Przykład? Humus zamiast masła – coś wspaniałego i znacznie zdrowsze.

Czy spożywamy za dużo mięsa? Z pewnością tak i negatywne skutki „przedawkowania” mięsa, a szczególnie tłuszczy zwierzęcych są powszechnie znane. I to uznaję za jedyny sensowny argument za spożywaniem większej ilości roślin czy też przejścia na wegetarianizm lub weganizm.

Argument, że mięso to cierpienie zwierząt nie jest dla mnie mało atrakcyjny. Świat został skonstruowany tak, że jedne zwierzęta zabijają inne i tak będzie do jego końca. Rośliny to też forma życia, którą niszczymy zjadając ją. Uważam, że każdy sposób odżywiania, u którego podstaw zaczynają przeważać argumenty psychologiczno-społeczne jest zły. Nie ważne czy wyznaję się „wege” czy „mięso”.

Zwierzęta zabijają, żeby przeżyć. Człowiek jest zwierzęciem, które potrafi zabijać dla przyjemności. Nie musimy zabijać dzikich zwierząt, skoro hodujemy własne. Tego zupełnie nie rozumiem i uważam, że to hedonizm w czystej postaci. Nie jadłem, nie jem i nie będę jadł dziczyzny. Ryby stanowią tutaj wyjątek od tej zasady, chociaż spożywanie ryb, których jest mało także uważam za kontrowersyjne.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *