Kiełbasa z odzysku

Kiełbasa z odzysku

Postanowiłem zrobić kiełbasę parzoną, coś ala szynkowar, ale inną metodą. Dobrze wypełniona osłonka termokurczliwa powinna zachować się jak sprężyna szynkowara. Ścisk słabszy, ale zawsze. Zauważyłem, że worki do szynkowara są bardzo słabe. Często pękają, gdy tylko pozostanie choć mała ilość powietrza. Cała „dobroć” z wędliny wylatuje. Zestaw mięs jest taki:

  • 1 duża pierś z indyka
  • dwie szynki wieprzowe
  • pręga wołowa około 2.5kg

I tu mała uwaga. Na prędze wołowej zrobiłem wywar. Zmieniła smak – to z pewnością. Dość nietypowe, żeby w wędlinie łączyć mięso surowe z gotowanym, ale na koniec i tak wszystko zostanie sparzone… Na 9kg mięsa dałem około 1,5 dużej główki czosnku 17g peklosoli na 1kg oraz 20g na 1kg przyprawy do kiełbasy krakowskiej (2x więcej niż zaleca producent).

Napychanie osłonki poszło ładnie. Podobnie z parzeniem. Jak widać wydzieliła się galaretka. Niestety ze względu na to, że musiałem dodać wody podczas wyrabiania, to nie ścięła się tak mocno jak liczyłem, że będzie. Na szczęście nie wypływa z kiełbasy po jej przekrojeniu. Smak? Ciekawy. Konsystencja – trochę sztywna. Powodem jest wołowina i chyba zbyt długie parzenie. Parzyłem „na oko”. Przebijanie osłonki i wbijanie termometru mijałoby się z celem. Generalnie tą wariację uważam za udaną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *